Wyjazd na Gran Canaria - Maspalomas - 29.05 - 06.06.2025
Wyjazd rozpoczęliśmy dzień przed wylotem pojechaliśmy do Pyrzowic i przenocowaliśmy w zajeździe Fakir. Następnego dnia zostawiliśmy samochód na parkingu Alda i udaliśmy się do terminala lotniska w Katowicach. Lot samolotem przewoźnika Electra odbył się spokojnie choć bardzo długo, bo aż pięć godzin, po wylądowaniu w Las Palmas autobusem udaliśmy się do naszego hotelu.
Hotel Abora Catarina w którym zostaliśmy zakwaterowani okazał się dużym hotelem, dostaliśmy pokój na piątym piętrze numer 517. Pokój był ładny, czysty, podwójne łóżko, kanapa i fotel, telewizor, łazienka z prysznicem. Z balkon widać było morze i wydmy. Na dole w holu stał fortepian, a na samym dole była restauracja.
Jedzenie było było smaczne różnorodne, śniadania, obiad i kolacja składały się z kilku potraw mięsnych, było dużo ryb i owoców morza, do tego były przekąski, były też owoce i warzywa no i lody, do picia było wino, cztery rodzaje, piwo i różne soki.
Maspalomas miasto na południu praktycznie turystyczne z dużą bazą hotelarską, bardzo dużo restauracji i barów, sklepów różnego typu i super marketów
Wycieczkę wykupiliśmy u naszego opiekuna wyruszyliśmy rano po śniadaniu w pierwszej kolejności do miejscowości La Playa de Morgan zwaną małą Wenecją, potem krętą drogą udaliśmy się w miejsce gdzie oglądaliśmy kolorowe skały wulkaniczne. Następny przystanek to Mirador del Balcon, taras widokowy na morze. Następnym przystankiem była plantacja kawy i bananów tam zostaliśmy poczęstowani przekąskami zwanymi patos oraz różnymi winami i nalewką miodową. Na koniec byliśmy w Las Palmas, stolicy Gran Canaria, i tu piliśmy kawę barraquito, robioną z podwójnego espresso, kondensowanego mleka, i ubitego mleka, moja kochana żona stwierdziła że smaczna ale bardzo słodka.
Basen hotelowy a raczej baseny bo było ich kilka łącznie ze zjeżdżalniami i basenem dla dzieci i maluszków oraz takim płaskim z tryskającymi armatkami. Basen ten główny był głębokości 1,2 m otoczony leżakami i parasolami których nawet nie brakowało. Były jeszcze w ogrodzie takie zaciszne miejsca do odpoczynku lub relaksu. Animatorzy organizowali na basenie różne zabawy większości dla dzieci a była też i piana.
Morze z plażą było oddalone około 800m co godzinę jeździł autobus którym można było za darmo dojechać na plaże, raz tak pojechaliśmy. Na palżey leżaki i parasole były płatne 7,5 euro za komplet. Nieraz a zwłaszcza rano wiał mocny ciepły wiatr od morza, to obsługa rozwieszała takie siatki ochronne. Oczywiście zaplecze gastronomiczne i nie tylko było w zasięgu ręki. Nad morzem często można było zobaczyć kobiety opalające się topes. Gran Canaria uchodzi za wyspę golasów, w odległości 1km była typowa plaża nudystów.
Animacje rozpoczynały się o 20:00 dla dzieci, były tańce śpiewy i jakieś tam zabawy. O 21:30 rozpoczynało się właściwe widowisko, różne w różne dni. Najczęściej muzyczne z pokazem tańców i śpiewów. Tgo co nam brakowało to tańców dla nas, turystów, nie organizowali żadnych dyskotek ani potańcówek i tu ubolewam.
Wydmy na Gran Canarii to fenomen natury. Mimo zakazów wchodzenia na nie i tak ludziska włazili, choć były wyznaczone trazy którymio można było pospacerować. W jeden dzień wybraliśmy się w taką trasę i prześliśmy wydmy na wskroś zataczając wielkie koło, koło plaży nudystów i brzegiem doszliśmy do naszej plaży. Wydmy są porośnięte w niektórych miejscach trawą i krzaczkami które utrzymują ten piasek a jest on kolorowy jeden czarniejszy a inny złotawy, przy wietrze układa się on w takie pasy ciemne i złote.
Powrotu czas już po śniadaniu o 8:40 siedzieliśmy przed hotelem czekając na autobus który nas zawiózł na lotnisko. O wyznaczonej godzinie wystartowaliśmy i po 4 godzinach i 45 min. wylądowaliśmy w Pyrzowicach. koło 8:30 już byliśmy u naszych dzieci gdzie zostaliśmy do soboty. W sobotę o 12:00 wyjechaliśmy do domu. I tak zakończyła się nasza przygoda wakacyjna w Gran Canarią przybyciem o 15:00 do domu.