Wczasy w Bułgarii - 24.06.2009 - 08.07.2009

Nasze wczasy rozpoczęły się 24.06.2009 w godz. 1:00 w nocy wyjazdem minibusem do Warszawy. Dojazd był straszny. Była okropna burza. Lał deszcz a błyskawice oświetlały noc. Udało się szczęśliwie dojechać do stolicy a przelot samolotem do Burgas to już była frajda. Na lotnisku rezydent przywitał nas godnie reprezentując Alfa Star i autobusem przejechaliśmy do naszego zakwaterowania hotelu Czarnomorie w Świętym Wlazie.

 

Hotel spełnił nasze oczekiwania jak na swoje trzy gwiazdki. TV (polskie programy), lodówka, klima, łazienka, balkon z widokiem na morze, basen trochę mały ale można było nawet popływać i były też leżaki z parasolami.

Sw. Vlas to mała miejscowość na północ od Słonecznego Brzegu. Jest ona jeszcze rozbudowywana choć w czasie letnim prace budowlane są wstrzymane. Niektóre hotele i domy wypoczynkowe są przepięknie wykończone.

Nieopodal znajduje się port jachtowy. Można tu kupić jachty i lodzie już od 100 tyś. euro. Przyjeżdżają tu naprawdę bogaci ludzie samochodami których na co dzień nie widać na drogach.

W Bułgarii można kupić różnego typu miody z różnymi dodatkami, orzech, migdały jak i również płatki róż. Róża w Bułgarii to symbol narodowy. Zbiera się płatki róż i przetwarza na olej różany który dodaje się do różnych wyrobów kosmetycznych. Owoców też można było kupić przeróżnych choć my nie próbowaliśmy. (baliśmy się efektów)

W pierwszą niedzielę mieliśmy wyjazd do Neseber. Mały półwysep o długości 850 i szerokości 350 metrów. Cerkwie są tu na każdym kroku a było ich około 40. Jest to stare miasto z charakterystyczną zabudową, piętra są większe od parterów o około 50-70 cm. Parter budowany z kamienia a piętro z drzewa. Miasto ma specyficzny urok. Cerkwie były budowane na przemiennie kamień z cegłą w trzech warstwach. Wokół okien i wnęk zdobione ceramiką szklaną. Półwysep połączony z lądem jest wąskim przesmykiem po której biegnie droga.

Plaże w Bułgarii są bezpłatne choć podzielone na strefy płatne i bezpłatne. Płatne posiadają ustawione leżaki z parasolami za które trzeba zapłacić i w 2009 roku dość drogo bo po 6 lewa za każdą sztukę, dla nas dwojga wynosiło to 18 lewa równowartość obiadu dla dwóch ludzi bez napojów. Plaże są sprzątane i w miarę czyste. Woda w Morzu Czarnym ciepła i czysta jak nie ma dużej fali. Duża ilość muszelek. Można znaleźć kraby i meduzy choć nie słyszałem by kogoś poparzyły.

Robiliśmy sobie wycieczki do różnych miejsc. Rawda to mała miejscowość wielkością przypominająca Sw. Vlas. Dojechaliśmy tam autobusem. Jest ich tu sporo, można bez problemu przemieszczać się do różnych miejsc.

Był też wyjazd do Sozopola. Leży on na południe od Burgas. Bardzo przypomina Neseber choć półwysep jest bardziej równy i skalisty i nie ma tam tyle cerkwi, spotkaliśmy tylko trzy.

W pewnej restauracji raczej knajpie gdzie chodziliśmy na tańce (mało takich miejsc w Bułgarii gdzie można potańczyć oprócz dyskotek otwieranych o 1:00 w nocy) zastaliśmy małe wesele i jak to polacy zaśpiewaliśmy Sto Lat i dostaliśmy po kieliszku rakiji a że w knajpie były różne nakrycia głowy to uwieczniliśmy to na zdjęciach.

O wodzie w morzu już pisałem jeszcze dodam, że woda jest płytka dzieci mają raj do zabawy, by popływać musiało się wyjść w morze około 100 metrów. Fale pojawiały się tylko wieczorem i to takie małe. Pogoda była super, jeden raz padało od 13:00 do 15:00 a potem słońce.

Tu są już pożegnalne zdjęcia z znajomymi i z morzem. Jaka szkoda że trzeba wracać. Powrót do domu odbył się bez problemów.

Bułgarię trzeba zobaczyć słowami nie można opisać