Wczasy w Italii w 2003 roku
Dnia 22-06-2003 rano wyjechaliśmy w stronę Barwinka czyli przejścia granicznego Polski ze Słowacją na podbój Italii. Wyjechaliśmy naszym samochodem Renault Clio z całą rodziną zapakowani po brzegi.
Przez Słowację - Przejechaliśmy bez większych kłopotów. Droga w miarę dobra, a od Ziliny już autostrada na której należy posiadać winietę przyklejoną na szybie samochodu. Noc spędziliśmy w Pezinok koło Bratysławy w hotelu pod nazwą Lipa. Pierwszy odcinek drogi mieliśmy za sobą, a przejechaliśmy okoł 600 km.
Przez Austrię - Granicę pomiędzy Słowacją a Austrią przekroczyliśmy w miejscowości Kittsee. I omijając Wiedeń drogą nr 50 koło jeziora Neusiedler See dojechaliśmy do autostrady A2 w Eisenstadt. W Austrii też należy posiadać winietę na szybie samochodu. Jazda autostaradą była dziecinnie prosta można było jechać 130 km/h. Przed granicą Włoch w Arnoldstein zjechaliśmy z autostrady i zjedliśmy obiad oraz napełniliśmy zbiornik paliwa za 0,827 Euro/litr.
Przez Włochy do Wenecji - Italia okazała się o wiele gorsza niż Austria. Ruch na autostradzie zwiększał się z każdym kilometrem gdy zbliżaliśmy się do Wenecji. Alpy włoskie były bardzo ładne. Droga wiła sie pomiędzy górami oraz pod górami w tunelach. 100 km przed Wenecją autostrada stała się prosta i płaska, co było nużące dla kierowcy.
Wenecja - Wenecja nie zrobiła na nas wrażenia takiego jakiego się spodziewaliśmy. Spędziliśmy tu 6 godzin na zwiedzaniu, zjedliśmy oczywiście pizze i piliśmy kawę (naparstek tak mocnej iż trudno przełknąć) Z powodu cen zrezygnowaliśmy z gondoli jak i tramwaju wodnego. Noc spędziliśmy w domku na cempingu "Venecja" za jedyne 65 euro za 4 osoby.
Folinio - Folinio było naszym celem podrórzy. Jest to miasteczko położone około 10 km od Asyżu i 20 km od Perugii. W 1997 uległo poważnemy uszkodzeniu z powodu trzeńsienia ziemi, skutki są widoczne jeszcze do dziś. Folinio było naszą bazą wypadową do innych miast. Mieszkaliśmy tu u naszego przyjaciela ks. Stanisława - po włosku Stanislao.
Spello - Jest to małe miasteczko które szczyci się tym, że wszyscy sie tu bawią śpiewają wystawiają sztuki, piją, jedzą i jest bardzo fajnie, a dzieje się to wieczorami i nocami. My byliśmy tu około północy. Jedno ze zdjęć przedstawia nas prze kolumną z 5 wieku przed Chrystusem.
Trevi - W Trevi byliśmy na basenie. Woda ozonowana daje poczucie świeżości. Miasteczko to położona na górze posiada niejednokrotnie strome ulice.
Genga - Dla ochłody poszliśmy do groty która mieści się koło miejscowości Genga. Jedna z grot pomieści katedrę z Milano ma około 130 m wysokości. Temperatura w grocie 14 st. daje wspaniałą ochłodę ciała.
Gubbio - Jak pod ziemią nam się znudziło pojechaliśmy trochę w górę. W Gubbio znajduje się góra na której jest sanktuarium do św. Ubalda. Wyjeżdza się tam kolejką koszykową (dwie osoby stoi w koszyku). Na górze jest oczywiście kawiarenka dla spragnionych. Zwiedziliśmy też "Teatro Romano" czyli teatr z czasów romańskich.
Rzym - Watykan - Rzym to przede wszystkim Watykan. Tu nietrzeba nic pisać. Jedynie zwiedzać i podziwiać.
Rzym - Pozostała część Rzymu również jest fascynująca. Żeby zwiedzić Rzym trzeb tu być 4 dni, my byliśmy tylko jeden, a upał wyciskał z nas ostatnie poty.
Spoletto - Przybyliśmy tu zwiedzić wiadukt wodny, który został zbudowany 2 tyś. lat temu. Zasilał on w wodę bijącą na jednej górze, zamek położony na drugiej górze, na zasadzie naczyń połączonych. Aquawiadukt ma 80 m wysokości i jest imponujący.
Asyż Porcjunkula - Porcjunkula czyli "cząsteczka" - tak św. Franciszek nazwał mały domek postawiony przez niego. Był on domem modlitwy i rozwarzań pierwszych zakonników - Franciszkanów. Zdjęcia przedstawiają - św. Franciszek rozmawiający ze zwierzętami, zagon róż bez kolców (straciły jak Franciszek wskoczył w nie dla umartwienia ciała), gołąbki - turkawki - gnieżdzące się w koszyczku trzymanym przez św. Franciszka (uratował on gołąbki niesione na targ).
Asyż - Jest to miasto św. Franciszka. Byliśmy w kościele stojącym na miejscu gdzie urodził się Franciszek, i w podziemiach kościoła gdzie jest jego grob.
Villa Rossa - W Villa Rossa mieliśmy spędzić drugi tydzień naszych wczasów, a jest to nad morzem Adriatyckim koło San Benedetto. Mieszkaliśmy w mieszkaniu na 1 piętrze z widokiem na morze. Dwa pokoje, łazienka, pokój dzienny z TV i kuchnia oraz duży taras. Miasteczko typowo turystyczne, małe, spokojne, w sam raz dla rodziny poszukującej odpoczynku.
Villa Rossa - morze - Nad morzem było wspaniale, mało ludzi (początek sezonu) woda czysta, ciepła (aż nadto) słoneczko grzało i świeciło ciągle.
Loreto - To miasto słynie z bazyliki Matki Bożej Loretańskiej. Znajduje się tu domek Matki Bożej przywieziony przez rodzinę Angelo (Anioł) w którym znajduje się figura M.B. Jest tu też cmentarz rzołnierzy polskich.
Alba Adriatica - Miasteczko podobne do Villa Rossa lecz większe, bardziej oblegane przez turystów. Idealne na wieczorne i nocne wypady dla dorosłych i nie tylko.
Dzień powrotu - I taki to los człowieka, że czas biegnie i nie zatrzymuje się. W dorodze powrotnej dojechaliśmy do Graz i w hotelu przespaliśmy noc, ja po przejechaniu po autostradach prawie 900 km, zaspałem prawie na stojąco.
Jedzcie do Italii !!!
Wróciliśmy 09-07-2003 wieczorem, zmęczeni ale szczęśliwi że całą drogę a było to 1900 km w jedną stronę nic nam się nie przytrafiło. Jesteśmy przekonani, że modlitwa którą tak często odmawialiśmy wyprosiła to u Boga. Italia zrobiła na nas ogromne wrażenie. Namawiam gorąco wszystkich do zwiedzenia choć w części tego pięknego kraju.